CZĘŚĆ DRUGA!
"Rzekł do niej, jakby przez jego struny głosowe przemawiały wszystkie diabły"*
Patrzyłam w jego piękne oczy, nie mogłam oderwać wzroku od jego
idealnej twarzy. On stał naprzeciw mnie jak gdyby nigdy nic.
Podniósł lekko kąciki ust. Kochałam, gdy tak się uśmiechał.
Zatonęłam w jego błyszczących tęczówkach. Nagle się
przybliżył. Zmniejszył odległość dzielącą nasze usta.
Przymknęłam oczy, moje serce zaczęło walić jak oszalałe. On
mnie zaraz pocałuje! Niezauważalnie rozchyliłam wargi. Byłam
pewna, że za chwilę mój ideał pozbędzie się tej wkurzającej
odległości, która dzieli nasze twarze. Jednak to nie nastąpiło...
Zamiast tego złapał mnie mocno za ramię i brodą wskazał na
ścianę za mną. Odwróciłam się. Wisiał tam tylko kalendarz.
Spojrzałam na datę. 1 kwiecień (dzisiaj)... Tyle, że 3 lata
temu... Nie... Nie! NIE! Tylko nie to! Pospiesznie spojrzałam na
ukochanego. Odsuwał się ode mnie miękko i delikatnie tak, jakby
frunął. Zarejestrowałam jeszcze jego rękę machającą mi na do
widzenia. Nie! Pisnęłam. On nie mógł odejść! Nie mógł mnie tu
zostawić! Spanikowana, drżącą dłoń wyciągnęłam w jego
kierunku próbując go dosięgnąć. Ale był za daleko. Chciałam za
nim biec, nie mogłam. Moje nogi się nie ruszały. Poczułam łzy
spływające po moich policzkach. Otarłam je, żeby mieć lepszy
widok na ukochanego znikającego w mgle. Nagle poczułam jego silne
ręce na moim przegubie. Podsunął mi moją dłoń pod oczy.
Spływała po niej czerwono-czarna, lepka ciecz... O Jezu! Zaczęłam
się wydzierać, gdy zobaczyłam, że twarz Marco wygląda dokładnie
tak samo jak wtedy w szpitalu przed trzema laty... On błyskawicznie
wsunął dłoń pod moją bluzkę, objął moja pierś a blade,
martwe usta złączył z moimi. Nagle zniknął a ja, już nie
podtrzymywana przez niego upadłam. Zauważyłam, że leżę na
ulicy. Ulicy, całej czerwonej. Od krwi. Mojej krwi. Z każdego
mojego poru wyciekała ta obrzydliwa ciecz. Nie miałam siły
krzyczeć. Ktoś położył mi rękę na plecach. Spojrzałam w górę.
To był Marco. Juz nie martwy. Cały w skowronkach. Uśmiechnięty od
ucha do ucha. Usłyszałam, jak jego cudowne usta wypowiadają słowa,
które przeszło trzech lat ciążyły mi na sercu jak kamień "To
twoja wina"... Jednak to nie był jego czarujący głos, tylko
okropny warkot, jakby diabła. Nie miałam już siły krzyczeć.
"Spotkała cię kara". Usłyszałam znowu ten paskudny
skrzek. I wtedy zrozumiałam... Zamieniłam się miejscami z osobą,
na której zależało mi najbardziej. Umierałam. Jak Marco... Nagle
wszystko zawirowało. Przeszyła mnie fala bólu, z mojego nosa
buchnęła krew... Czy to tak się czujesz, gdy umierasz? Zamknęłam
oczy, nie miałam już walczyć. Wszystko znikło...
I
obudziłam się z piskiem w pustym mieszkaniu. Drżącymi rękami
oplotłam kolana i z trudem łapiąc oddech wsłuchałam się w
otaczającą mnie ciszę. Wciąż miałam przed oczami błękit
zniewalający jego źrenic i piękny uśmiech gdy patrzył jak
umierałam. Nie potrafiłam już płakać. Miałam wrażenie, że
wylałam już wszystkie łzy, a moje serce nie jest w stanie już
pokochać. Chłodno traktowałam ludzi, nie mogłam patrzeć na ich
zachwyt i szczęście. Uciekłam z domu tuż po wypadku i wylądowałam
tu – w samym środku zatłoczonego Buenos Aires w małej klitce
służącej mi za mieszkanie. Od czasu porzucenia moich ukochanym i
znienawidzonych zarazem Włoch z nikim nie miałam bliższego
kontaktu. Zostawiłam przyjaciół w Rzymie, zerwałam z nimi kontakt
całkowicie. Za bardzo przypominali mi o najstraszniejszej tragedii w
moim życiu. Zmieniłam nr telefonu, usunęłam konta na portalach
społecznościowych. Innymi słowy – uniemożliwiłam im
znalezienie mnie. Ale czy oni w ogóle szukali? Nie ważne, to już
przeszłość.
Ten
sen mnie nie przerażał. Miewałam takie prawie każdej nocy
minionych trzech lat. Tylko teraz zdarzały się częściej i były
coraz gorsze. Najgorsze, że Marco zawsze przypominał mi jakim to
jestem potworem i że to z własnej winy go straciłam. Nie
potrzebnie zawracał sobie głowę, wiedziałam to. Gdybym tak wtedy
nie naciskała, żeby do mnie przyjechał, to by nie ruszył się z
domu. Gdybym go nie nastraszyła, że dzieje się coś złego, nie
jechałby tak szybko. Gdyby nie ja – by żył. Jestem idiotką.
Przez moją chora potrzebę jego bliskości, ktoś mi go zabrał. I
już nigdy mnie nie przytuli. Już nigdy nie powiem mu, jak bardzo go
kocham. Już nigdy nie będzie mi dane poczuć się bezpiecznie w
jego ramionach...
Prawie w ogóle nie wychodziłam z domu. Dziś jednak musiałam. Coś
mnie tknęło. Ta myśl dręczyła mnie do siódmej nad ranem. W
końcu odważyłam się na ten gest. Ubrałam się jakoś po ludzku,
pomalowałam, by zakryć zapuchnięte oczy i z kurtką w ręku
wyszłam ze spokojnego mieszkania prosto na zatłoczoną ulicę
Buenos Aires. Chciałam się tylko przewietrzyć na odludziu, lecz po
drodze zmieniłam zdanie. Skierowałam się do centrum. Nogi same
poniosły mnie do kawiarni. Nie wiedzieć czemu, ale miałam dziwne
wrażenie, że coś ciekawego się dzisiaj wydarzy, lecz nie miałam
pojęcia co...
*Tekst zerżnięty z pewnej nutki
Słonia :) Troszki zmieniony, ale to nie zmienia faktu, że nie mój
;p Tak dla wiadomości ;)
-----------------------------------------------------------------
Heja wszystkim ;)
To jest kompletna beznadzieja :D
DLA OGÓLNEJ WIADOMOŚCI!
Poprzednia część była o Vale, ta natomiast jest o Lodo ;p
Hej! Czy dla Was to naprawdę aż tak wiele skomentować?
Wiem z pewnych źródeł, że co najmniej 3 osoby (może więcej, ale nwm xD)
czytały poprzednie posty. A pod każdym tylko po jednym komie...
Serio, wystarczy mi "Super!" lub "Beznadzieja!".
Chcę po prostu poznać waszą opinię :)
An ;*
Oj kochanie...
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisac. Chyba wystarczy, że to było świetne.
Naprawdę świetny rozdział. Bardzo mi się spodobał i nie mogę się doczekac rozwinięcia tej wspaniałej historii.
Całuję mocno, i pamiętaj, że jeśli kiedykolwiek będziesz miała problem z brakiem weny ( w co wątpię) pisz do mnie śmiało na gg. Na pewno Ci pomogę, słońce ;)
Kocham mocno,
Cathy <333333333333333333
Piszesz naprawdę rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńHistoria niezwykle ciekawa i wspaniale opisana!
Czyta się lekko i przyjemnie! ;)
Będę zaglądała tu znacznie częściej! <3
Pozdrawiam, Patt ;*
PS: Nie martw się, u mnie Lu nie będzie tą ''najgorszą''...w końcu kiedyś się zmieni! :)
Czekam z niecierpliwością na nexta ;))
<3
OdpowiedzUsuńWystarczy? Ekstra rozdzial dawaj kolejny :-) A! 4 lipca zapraszam do mnie :*