Obrazek

Obrazek

środa, 4 czerwca 2014

Prolog ;)

Zawsze jest odpowiedni czas, by zmienić coś w swoim życiu...


                                    Drobna brunetka o jaskrawych oczach wolnym krokiem przemierzała ciemną, spokojną ulicę. Uśmiechała się pod nosem. W mroku nocy nikt nie był w stanie jej zobaczyć.
Wreszcie mogła odetchnąć z ulgą. Zdecydowanym gestem zdjęła kaptur i rozsunęła bluzę. Nagle zrobiło jej się przeraźliwie gorąco. W Hiszpanii o tej porze było chłodno, ale mimo to okropnie parno. Nastolatka czuła się wolna. Była już daleko od domu. Przemierzała bezdroża już od kilu godzin, szukając ukojenia w radosnym cykaniu świerszczy i pohukiwaniu sów. Od kiedy pamiętała, uwielbiała przyrodę. Od dziecka ciekawiło ją wszystko, co było dookoła. Jako kilkuletnia dziewczynka zwiedziła okolicę swojego domu bardzo dokładnie. Wiedziała, gdzie rosną jagody, gdzie jaskółki założyły gniazda. W przeciwności do innych dzieci kochała pająki. Potrafiła rozróżnić poszczególne gatunki, nie bała się dotknąć takiego stworzenia. Taki sentyment do natury wpoił w nią ojciec. Był leśniczym, gdy jeszcze mieszkali na wsi. Później przeprowadzili się do Madrytu, ponieważ tam dostała pracę obecna narzeczona jej taty. Po pewnym czasie pobrali się. Teresa była miła. Aż do czasu.... Kilka lat później ojciec dziewczyny miał wypadek i niestety zginął. Macocha stała się wtedy wobec 13-latki wredna. Biła ją, kazała jej codziennie sprzątać dom, gotować obiady. Na jej drobne pomyłki reagowała ostrym krzykiem. Wrażliwa dziewczyna zawsze po takim traktowaniu płakała i przez długi czas nie mogła się pozbierać. W końcu postanowiła uciec.

                                    Spacerowała chwiejnym krokiem wzdłuż chodnika zastanawiając się, skąd weźmie pieniądze na dalsze życie. Wiedziała, że się nie podda. Chciała za wszelką cenę wrócić do domu, do Argentyny. Przez tak wiele lat tęskniła za pochmurnym Buenos Aires. Teraz, gdy była już zaledwie parę kilometrów od lotniska, nic nie mogło jej zatrzymać...

Niezależnie od tego, jakbyś się starał, ze śmiercią nic nie wynegocjujesz....


                                    Leżała zgięta wpół na chodniku. Chłodny wiatr raz za razem smagał jej nagie kostki. Po zaczerwienionych policzkach spływały łzy. Na jej dłoniach, w miejscach w które wciskała długie paznokcie pokazywały się już strużki krwi. Bez przerwy jej ciałem wstrząsały dreszcze. Nieustannie walczyła ze sobą, próbując się podnieść, jednak bezskutecznie. Nocą, na opuszczonej ulicy Rzymu nie było nikogo, kto zwróciłby uwagę na zwiniętą w kłębek nastolatkę trzęsącą się z zimna. Szatynka drżąca ręką przetarła oczy, pozostawiając krwawą smugę na twarzy. Starała się jak mogła, by nie zamykać oczu. Niestety, ciągły płacz jej to uniemożliwiał. Każde mrugnięcie cofało ją kilka godzin wstecz i ukazywało powtórnie najgorszą chwilę jej życia. Widziała jedną i tą sama białą salę, długa, czerwoną kreskę na nowoczesnym monitorze i ludzi w fartuchach ustawionych dookoła równie białego łóżka, usiłujących uratować życie jej ukochanego. Kiedy zobaczyła, jak jakaś lekarka patrzy na zegarek, zapisując coś w notatniku, a reszta odsuwa się zrezygnowana – już wiedziała. Jej głośny pisk rozniósł się echem po całym szpitalu. Wpadła w szał. Nic nie pomagały ręce jej przyjaciół i pielęgniarek próbujących ją uspokoić. Wyrywała się, bijąc powietrze na oślep. Uciekła korytarzem prosto do wyjścia. Była szybka. Zanim ktokolwiek zaczął ją gonić, nie było jej już w budynku. Nie patrząc dokąd biegnie, oddaliła się od przyjaciół i miejsca, w którym kostucha zabrała jej wszystko, co kochała. Gdy już nie miała sił, by dalej biec, po prostu upadła na chodnik.
                                    Wiedziała, że już nikt jej nie zastąpi Marco i że nie nigdy już nie zazna szczęścia. Chciała umrzeć. Odejść z tego świata szybko, by jeszcze dogonić chłopaka gdzieś w nieznanym. By jeszcze raz znaleźć się w jego objęciach i zasmakować jego ust. Nie chciała żyć dalej na świecie, na którym nie ma jej narzeczonego. Jednak było coś, co zatrzymywało ją na Ziemi. Świadomość, że w jej delikatnym ciele nadal rozwijała się cząstka Marco...

Z miłością jak z wiatrem – przychodzi samo, kiedy wcale tego nie chcemy...


                                    Siedziała sama w domu pogrążona w swoich myślach. Gitara w jej dłoniach, jakby sama wydawała pojedyńcze dźwięki. Nie myślała o tym co gra, a jednak grała. To ją nieco uspokajało. Zawsze, gdy była smutna lub rozdrażniona brała do ręki swoją starą, podniszczoną gitarę. Nie dało się ukryć, że płakała. Zaczerwienione oczy pokazywały jak bardzo cierpi. Starała się nie mrugać, bo gdy choć na chwilę zamknęła oczy ukazywał jej się widok dwójki zakochanych obcałowujących się pod drzewem w parku. Ten obraz okropnie ją ranił. Tak, jej wrażliwe, piętnastoletnie serduszko zapałało miłością do kogoś, kto miał już swoją miłość. Jednak to nie było dla zagubionej nastolatki najgorsze. Najbardziej bolało ją to, że laską, która odbierała jej ukochanego była dziewczyna, która nadal uważała się za jej najlepszą przyjaciółkę... Szesnastolatka ciągle wydzwaniała do zranionej koleżanki. Była typem imprezowiczki, która zmieniała ukochanych jak rękawiczki. Jednak teraz naprawdę pokochała obiekt westchnień przyjaciółki. Chciała pochwalić się jej tym. Jednak nie mogła nawet przypuszczać, że dziewczyna już o wszystkim wiedziała...

----------------------------------------
Witam, witam <3 Od razu mówię, że ostatni fragment naciągany, bo pisany w przerwie od nauki i wyszedł tragicznie :/ Wybaczcie skarby :( Co by tu jeszcze... A! Wiem, wiem, że powinnam zmienić imię Marco a Xabiani, ale mi się ono zwyczajnie nie podoba i nie będę go mieszać do opowiadania :)
N moim blogu z one-partami czwarta cześć pojawi się na stówę w ten weekend :)
Co do rozdziału pierwszego tutaj... Może w poniedziałek albo we wtorek ♥

Dedykuję Natalce (mojej Bff), bo jest rabnięta :) 

C.Z.Y   M.O.G.Ł.A.B.Y.M   P.R.O.S.I.Ć   O   K.O.M.E.N.T.A.R.Z.E?
Dziękuję <3 Kocham was ;)
An ;* (Dawniej YoEspanolamor)




1 komentarz:

Każdy komentarz, nawet ten najkrótszy, zawierający negatywną ocenę mojej twórczości daje mi kopa do roboty i chęci do pracowania nad sobą ;)